6 listopada 2012

Rozdział I



No to wstawiamy :) Na wstępie, bardzo przepraszamy, że rozdział pojawia się tak późno, ale wakacje zleciały szybko, a potem zaczęła się nagonka w szkole. W dodatku brak weny robi swoje. Prezentujemy więc Rozdział I z małą informacją: Narracja z punktu widzenia Hermiony jest pisana w trzeciej osobie przez Vivienne, natomiast z punktu widzenia Evelyn w pierwszej osobie, przez Joy. Uznałyśmy, że tak lepiej wam będzie się rozeznać, która, co pisze, a dla nas to o niebo wygodniejsze. Prosimy o komentarze z waszą opinią!
Enjoy!
 _______________________________

Jako, że spotkanie Prefektów miało się odbyć dopiero za godzinę, Hermiona udała się na poszukiwania Rona i Harry’ego. Znalazła ich dopiero na samym końcu pociągu, co nie było trudne. Ich przedział, jako jedyny był oblegany przez tłum młodszych uczniów, którzy na własne oczy chcieli zobaczyć słynnego Harry’ego Pottera. Ci najbliżej przyciskali nosy do szyby, zasłoniętej żaluzją, a ci najdalej próbowali przepchnąć się do przodu.
Hermiona westchnęła i zbliżyła się do rozwrzeszczanej bandy.
- Przejście dla Prefekta Naczelnego! – Zawołała. – Natychmiast proszę się rozejść do swoich przedziałów!
Większość osób rozeszła się, mrucząc pod nosem, ale kilkoro chłopców kompletnie zignorowało Gryfonkę, co ją zirytowało.
- Nie słyszeliście? – syknęła, łapiąc najbliższą dwójkę za rękawy ich szkolnych szat. – Marsz na miejsca, albo odejmę wam punkty, jak tylko odbędzie się Ceremonia Przydziału. I nie będzie miało znaczenia, czy traficie do Gryffindoru czy Slytherinu.
Spojrzeli na nią z przestrachem i nim zdążyła coś dodać, już ich nie było. Może trochę przesadziłam, pomyślała i przygryzła wargę. Wymiana zdań z Malfoyem wyprowadziła ją z równowagi i dopiero teraz się uspokoiła.
W końcu, bez problemów, dostała się do przedziału, gdzie siedzieli Harry, Ron, Ginny, Neville i Luna. Ron próbował opanować Świstoświnkę, Ginny spała, opierając głowę na ramieniu Harry’ego, a Neville i Luna rozmawiali o nowym wydaniu Żonglera.
Hermiona umieściła swój kufer na półce bagażowej i zajęła wolne miejsce.
- Zrobiło się przyjemnie cicho, więc zapewne się ich pozbyłaś – rzekł Harry, gdy tylko ją zobaczył. – Próbowaliśmy to zrobić, aż w końcu daliśmy sobie spokój. – Zmarszczył czoło. – Czemu tak wcześnie wróciłaś?
- Spotkałam Malfoya, który powiedział, że spotkanie będzie dopiero za godzinę. – Wzruszyła ramionami.
- Malfoy? – wtrącił się Ron. – Pewnie znowu coś knuje.
- Nie przesadzaj, Ron – westchnęła, wywracając oczami. – Ślizgoni nie zawsze coś knują.
- Jeszcze sobie przypomnisz moje słowa, kiedy ta oślizgła fretka wywinie jakiś numer. – Ron pokiwał głową, pewny siebie.
Hermiona i Harry wymienili rozbawione spojrzenia. Dla rudzielca Ślizgoni zawsze będą prowodyrami wszelkiego zła i Gryfonka była pewna, że to się nigdy nie zmieni.
- Mój tatuś mówi, że w tym roku wybierze się na poszukiwania nargli – cisze przerwał rozmarzony głos Luny, która oderwała wzrok od czasopisma i rozejrzała się po przedziale. – O, witaj, Hermiono – dodała i uśmiechnęła się łagodnie.
Wojna nie wpłynęła na Lunę w tak znaczący sposób, jak wszyscy myśleli. Hermiona spodziewała się, że Krukonka już nigdy nie wróci do swojego świata, wypełnionego sterowalnymi śliwkami i chrapakami krętorogimi, tylko zacznie twardo stąpać po ziemi. Nie doceniła jednak wyobraźni dziewczyny, która szybko odnalazła się w powojennym świecie i na nowo rozpoczęła maltretowanie ich artykułami z pisma jej ojca.
Hermiona odwzajemniła uśmiech.
- Cześć, Luna.
Kilka sekund później drzwi przedziału otworzyły się i stanęła w nich uśmiechnięta staruszka, pchająca wózek ze słodyczami.
- Coś z wózka, kochaneczki? – zapytała uprzejmie, wskazując na smakołyki.
Ron zerwał się ze swojego miejsca i ruszył w stronę kobiety, grzebiąc ręką w kieszeni i szukając monet.
- Hej, Ron! – zatrzymał go Harry, a drzemiąca Ginny przebudziła się i zamrugała kilkakrotnie, ziewając szeroko. – Weź mi czekoladowe żaby i dyniowe paszteciki – powiedział i rzucił chłopakowi kilka galeonów.
- I fasolki. – Ginny wyszczerzyła się do Harry’ego, kiedy ten wywrócił oczami, po czym spojrzała na Hermionę. – Cześć, Herm. A ty nic nie bierzesz? Umrzesz z głodu, zanim będziemy na miejscu.
- Nie, dzięki – potrząsnęła głową. – Poczekam na ucztę.
Tymczasem, Ron, obładowany słodyczami usiadł z powrotem i zaczął rozdzielać zakupy. Rzucił paszteciki i żaby Harry’emu, a Ginny dostała swoje ukochane fasolki. Dla niego została całkiem pokaźna góra, do której zjedzenia, zabrał się z zapałem.
Hermiona wydobyła jedną, z wielu wziętych przez siebie książek i rozsiadła się wygodnie, zabierając za czytanie. Incydent z Malfoyem odszedł w zapomnienie.
Czytała zaledwie pół godziny, rozpraszana przez burczenie, dobiegające z jej brzucha. Żołądek z powodu braku dzisiejszego śniadania, dopominał się o swoje, a Hermiona wiedziała, że jeśli czegoś nie zje, nie będzie miała spokoju aż do uczty.
Zatrzasnęła książkę i z nadzieją spojrzała na Rona, ale ten już zjadł wszystkiego swoje słodycze, a teraz spał z rękami na brzuchu, pochrapując cicho. Przeniosła spojrzenie na Harry’ego i Ginny, którzy zawzięcie dyskutowali o Quidditchu, wokół nich walały się opakowania po czekoladowych żabach i fasolkach.  Luna z Nevillem gdzieś zniknęli, więc nie miała wyjścia – musiała ruszyć na poszukiwania wózka ze słodyczami.
Podniosła się z miejsca.
- Idę kupić coś do jedzenia – oznajmiła, ale zażarta dyskusja była najprawdopodobniej w kulminacyjnym punkcie, więc żadne z jej słów do nich nie dotarło.
Wyszła z przedziału i od razu zalała ją fala przeróżnych dźwięków. Biegający i przekrzykujący się pierwszoroczni, dźwięki rozmów starszych i ich upomnienia. Innymi słowy – coroczna norma. Hermiona prawie zapomniała jak to jest, kiedy dzieci beztrosko się bawią i uczą w Hogwarcie, a teraz miała szansę sobie przypomnieć.
Ruszyła zatłoczonym korytarzem, z zamiarem znalezienia wózka ze słodyczami. Głowy obracały się, gdy przechodziła. Czuła na sobie przytłaczające spojrzenia, przez co miała ochotę uderzyć. Uderzyć którąkolwiek z osób, które tak się na nią gapiły.
Potrząsnęła głową, próbując pozbyć się tej wizji z głowy. Doprawdy, zaczynała myśleć jak Malfoy, a na to nie mogła sobie pozwolić nigdy więcej. Nie dość, że naprzykrzał jej się na jawie, to jeszcze musiał pojawiać się w jej myślach i snach. O tak, śniła o nim. Pojawiał się w koszmarach, gdy razem z Harrym i Ronem tkwiła w jego domu. Widziała przelotnie jego twarz, bladą i napiętą, z widocznymi oznakami przerażenia. A potem następowała seria wspomnień, gdy nazywał ją „szlamą”, najczęściej ten pierwszy raz, kiedy miała dwanaście lat. Musiała jednak przyznać, że obecny Malfoy był całkiem inny. Chłodny, zdystansowany, był zaledwie cieniem dawnego rozpieszczonego i rozkapryszonego chłopaka. Utracił też swoją dawną urodę. Jego rysy twarzy nabrały ostrości, a wokół oczu i ust pojawiły się drobne zmarszczki, które z pewnością były wynikiem wojny. Gryfonka sama zauważyła, że jak na swoje osiemnaście lat wygląda dużo starzej, ale taką cenę płaciła za przeżycie tej wieloletniej walki – a była to cena naprawdę niewielka. Ale przynajmniej Malfoy przestał tak wiernie przypominać i naśladować swojego ojca.
Hermiona tak bardzo się zamyśliła, że dopiero po kilkunastu sekundach zauważyła, że minęła kobietę, pchającą wózek, wypełniony pysznymi smakołykami, które sprawiły, że z jej żołądka wydostał się mało estetyczny dźwięk. Skrzywiła się, po czym zawróciła, by stanąć obok kobiety,która wydawała małemu chłopcu resztę.
Po kupieniu pasztecików z dyni, czekoladowych żab, waniliowo czekoladowych karaluchów i miętowych ropuch, Hermiona grzecznie podziękowała czarownicy i z trudem utrzymując słodycze w ramionach, ruszyła z powrotem. Kilka razy o mało nie została przewrócona i stratowana przez młodszych uczniów, biegających po korytarzu, ale udało jej się utrzymać na nogach.
Przechodziła właśnie obok jednego z zamkniętych przedziałów, gdy usłyszała serię dziwnych dźwięków, po której nastąpił krzyk. Hermiona zmarszczyła czoło, od razu do jej głowy napłynęły wspomnienia, kiedy musiała wysłuchiwać czyjegoś krzyku. Czyżby znowu…? Zrobiła kilka kroków w tył i wolną ręką otworzyła drzwi przedziału.


***


Szłam pustym pociągowym korytarzem, szukając w przedziałach Dracona. Gdy nie znalazłam go w kolejnym ze sprawdzonych przedziałów postanowiłam dać sobie spokój. Wyciągnęłam z tylnej kieszeni mugolskie papierosy i wetknęłam jednego do ust, odpalając. Nie zdążyłam dopalić papierosa do połowy, gdy silne, ciepłe ręce na moich biodrach wciągnęły mnie do przedziału. Wylądowałam na jego umięśnionym ciele, otulona jego świeżym zapachem, siedząca okrakiem na jego biodrach. Spojrzał na mnie z rozbrajającym uśmiechem.
- No proszę, a tyle się naszukałam. – Pokręciłam głową, patrząc na blondyna.
- Pamiętaj, że zawsze sam cię znajdę – cmoknął mnie w usta, unosząc lekko głowę, po czym położył się z powrotem na podłodze, na której wylądowaliśmy i spojrzał na mnie, oblizując usta. Jego oddech nieznacznie przyśpieszył, a gdy poczułam twarde wybrzuszenie w okolicy jego krocza, zrozumiałam, dlaczego.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Widzę, że twój mały się obudził – mruknęłam, zahaczając 'przypadkowo' dłonią o nabrzmiałą męskość, rozsadzającą rozporek spodni blondyna.
- Tak na niego działasz – Uśmiechnął się seksownie.
- Biedaku, sam musisz sobie poradzić – zaczęłam się z nim droczyć.
- Nie pomożesz mi? - Jego brew znalazła się w górze, a ja w odpowiedzi pokręciłam przecząco głową. Po sekundzie leżałam już pod nim, na miękkim kocyku, który chłopak wyczarował. – Jak możesz być taka okrutna? - zapytał wpijając się w moją szyję. Moje ciało automatycznie wygięło się w łuk.
- Ja okrutna? To ty mnie przygniatasz do podłogi! - zaśmiałam się, gdy jego ciepła ręka znalazła się pod moją bluzką sunąc w górę, w stronę piersi.
- A masz coś przeciwko temu, żebym był na tobie? – zapytał, a ja poczułam jego męskość między nogami. – I żebym trzymał tu rękę? - Zaczął masować moją pierś. Nienawidziłam, gdy to robił. Wtedy zamiast mózgu miałam różową gąbkę i kompletnie poddawałam się jego woli. Wiedział jak osiągnąć cel. Jęknęłam cicho, a chłopak wpił się w moje usta. Jego język badał wnętrze moich ust, a jego ręce odpięły guzik moich spodni, później rozsunęły suwak by następnie zacząć ściągać ze mnie spodnie razem z czarnymi koronkowymi figami. Nie przestając go całować, odnalazłam jego pasek i bardzo szybko spodnie blondyna, tak jak moje, zostały opuszczone do kolan. Usta chłopaka przesunęły się na moją szyję, znacząc moją zimną skórę swoimi gorącymi pocałunkami.
- Serio? – wydyszałam, wyginając się, gdy jego usta schodziły niżej i właśnie zahaczały o moją pierś. – Chcesz to robić w pociągu?
- Długo się nie widzieliśmy Kochanie, wystarczy, że powiesz „nie” – Spojrzał na mnie z poziomu mojego brzucha, pociemniałymi od pożądania szarymi oczami.
- Nienawidzę cię – jęknęłam i przyciągnęłam go za kołnierz koszuli, by wpić się w jego usta. Całowaliśmy się namiętnie, a przedział wypełniały głównie moje jęki i nasze przyśpieszone, nierówne, płytkie oddechy. Poczułam jego nabrzmiałego członka, wbijającego się delikatnie w moje wnętrze, po czym ta część jego ciała zniknęła. Całując mnie po brzuchu, piersiach i szyi, powtórzył to jeszcze dwa razy, drocząc się tym sposobem ze mną. Wiedział, że doprowadza mnie to do szaleństwa i czekał aż zacznę go błagać. Co, oczywiście, nie całą minutę później uczyniłam.
- I to niby ja jestem okrutna? – wydyszałam, wijąc się pod nim z rozkoszy. – Nie drocz się ze mną, Draco! Błagam, zrób to! - wyjęczałam.
Chłopak jeszcze chwilę się nade mną poznęcał, po czym jednym ruchem znalazł się cały we mnie. Odrzuciłam głowę do tyłu, a z moich ust wydarł się przeciągły krzyk pełen rozkoszy. Od razu zaczął szybko i energicznie poruszać biodrami, za każdym razem wbijając go do końca, a ja miałam wrażenie, że zaraz umrę z rozkoszy, jaką było posiadanie go w sobie.
- Na Merlina! Co tu się dzieje? - Usłyszałam znajomy głos. Draco znieruchomiał, ja tak samo. W drzwiach przedziału stała Hermiona Granger we własnej osobie. Jej oczy powiększyły się trzykrotnie, a usta były lekko rozchylone, w związku z doznanym szokiem. Słodycze, które trzymała w rękach rozsypał się wokół jej nóg. Wpatrywałam się w nią, ona patrzyła się w nagiego blondyna, a ten za to wtulił głowę w moje piersi dysząc ciężko, tak jak ja.
- Napatrzyłaś się już? - warknął mój chłopak, patrząc na nią przez ramie.
Dziewczyna zamrugała kilkakrotnie, wzrokiem sunąc pomiędzy nim a mną.
- Czyli to już potwierdzone, że Ślizgonki puszczają się wszędzie – stwierdziła lodowato Granger i nim zdążyłabym zareagować, obróciła się na pięcie, po czym wyszła z przedziału, zatrzaskując za sobą drzwi. Ogarnęła mnie dzika wściekłość.


***

Zatrzasnęła za sobą drzwi i szybkim krokiem ruszyła korytarzem. Mimowolnie na jej policzki wypłynął paskudny rumieniec, kiedy w jej głowie pojawiał się obraz Malfoy ’a. Pochyliła głowę i zacisnęła oczy ze złością, chcąc pozbyć się tych okropnych myśli. Doprawdy, to, co przed chwilą zobaczyła wzbudziło w niej jedynie niechęć i odrazę. Ślizgoni nie mają za grosz kultury!
Hermiona warknęła na kilku pierwszoroczniaków, którzy tarasowali drogę. Szybko rozbiegli się w popłochu, rzucając jej przestraszone spojrzenia.
Gryfonka czym prędzej wcisnęła się do małej łazienki i odetchnęła głęboko. Evelyn i Malfoy przypomnieli jej niedawne wydarzenia.

Siedziała z pochyloną głową na drewnianej, zimnej huśtawce, kilka ulic od jej domu. Ściskała różdżkę w skostniałych palcach. Mogła bez problemu rzucić na siebie Zaklęcie Ogrzewające, ale zimno i wilgoć przypominały jej radosne, ale i pełne strachu chwile w przemokniętym namiocie, na jakimś pustkowiu. Tyle poświęciła na tej wojnie, tyle przeżyła, a oni wciąż tego nie dostrzegali. Dziennikarze proroka, dopominający się wywiadów i sesji zdjęciowych, pracownicy Ministerstwa, proszący o autograf, zwykli czarodzieje, śledzący ją wzrokiem na każdym kroku. Jakby naprawdę nie widzieli jej sińców pod oczami, wciąż niezagojonych blizn, wychudzonego ciała. Nie, dla nich była obiektem sensacji – dziewczyną, która pomogła uratować magiczny świat. Ogarnął ją gniew.
Podskoczyła, kiedy z jej różdżki wytrysnęły czerwone iskry. Ostatnio traciła panowanie nad swoją magią i bała się tego. Bała się, że jeśli straci kontrolę, ktoś ucierpi.
- Jest tu ktoś? Halo! – Usłyszała czyjś głos z oddali, wiec szybko schowała różdżkę. Kto o tej porze włóczy się po Placu Zabaw? Po chwili przed nią wyłonił się młody chłopak. Było ciemno, nie widziała go za dobrze. W pogotowiu ścisnęła różdżkę w kieszeni.
- Kim jesteś? – zapytała chłodno, obserwując go uważnie. Nieznajomy zlustrował ją wzrokiem, a ona zadrżała na wspomnienie Bellatrix, robiącej to samo, tuż przez rzuceniem na nią Cruciatusa.
- Mark. – powiedział, pewnym siebie głosem, przeczesując włosy ręką. – Jak się nazywasz, piękna?
Tani podryw, pomyślała Hermiona. W takim stanie można było ją określić na sto różnych sposobów, ale na pewno nie słowem „piękna”.
Mimo to, chciała z nim porozmawiać.
- Jestem Hermiona – od razu zacisnęła usta, czekając na parsknięcie śmiechu. Kiedy się go nie doczekała, spojrzała na niego. Przyglądał jej się z łobuzerskim uśmiechem.
- Co o tej porze robi tutaj ktoś taki jak ty?
Uniosła brwi z irytacją.
- Co masz na myśli?
- Młoda, bezbronna… - urwał i wzruszył ramionami, a dziewczyna uśmiechnęła się złośliwie. Na pewno nie był bezbronna.
- Wiele rzeczy można o mnie powiedzieć, ale na pewno nie jestem bezbronna – rzekła i odepchnęła się nogami. Stare łańcuchy zaskrzypiały, gdy huśtawka zaczęła się poruszać – A ty, Mark? Co tu robisz?
- Spaceruje.
Mimowolnie przymknęła powieki, kiedy zimny wiatr uderzył w jej twarz i rozwiał włosy. Przez chwilę zapomniała o strachu, a wszystko przez chłopaka, którego widziała pierwszy raz w życiu. Uśmiechnęła się jednym kącikiem ust.

Przeczesała palcami miękkie, jasne włosy i ułożyła głowę wygodnie na jego klatce piersiowej. Po seksie, Mark zawsze był tak przyjemnie ciepły, lubiła się ogrzewać się przy nim, szczególnie, że jej skóra zawsze pozostawała lodowata. Chłopak zaczął coś mamrotać i wiercić się pod nią.
- Ćśś. – Uspokajająco pogłaskała go po policzku. Znowu znieruchomiał.
Wbrew temu, co myślał, nic do niego nie czuła. Wiedziała, że to strasznie egoistyczne z jej strony, ale seks z Markiem pomagał jej. Był to okropny sposób na pozbycie się poczucia strachu, sposób na wyleczenie się z nieprzyjemnych wspomnień. Często był agresywny podczas stosunków, ale to tylko ułatwiało sprawę. Potrzebowała bólu, bólu niezwiązanego z wojną.
Ale teraz musiała go zostawić. Wyjeżdżała do Hogwartu, a on nie wiedział nawet, że jest czarownicą. Mimo tego wszystkiego, nie czuła żadnego żalu, wiedziała, że nie zatęskni za nim.
- Już nie śpisz? – zapytał sennie.
- Rozmyślam. – rzekła krótko, nabierając dystansu. Wyplątała się z jego objęć i wyskoczyła z łóżka. Chwyciła ubrania, wiszące na krześle i zaczęła się ubierać.
- Gdzie idziesz? – Odwrócona do niego plecami, jedynie słyszała zaskoczenie w jego głosie. Kiedy doprowadziła się do porządku, wyciągnęła różdżkę z kieszeni, po czym odwróciła się i spojrzała mu w oczy.
- Hermiona – zaczął, poważniejąc. – Co się stało? Co to jest? – Zerknął na jej jedyną broń, której nie zastąpiłaby żadną inną.
- Szkoda, że nie będziesz tego pamiętał – Uśmiechnęła się bezwiednie i spojrzała na różdżkę z namysłem. – To jest różdżka, wiesz? A ja jestem czarownicą – To słowo nigdy jej się nie nudzi, była niezmiernie dumna z tego, kim jest.
Mark patrzył na nią jak na wariatkę. Teraz wiem, jak czuła się Luna, pomyślała bez żadnego sensu.
- Jesteś chora? Może masz gorączkę?
- Muszę odejść, Mark – Spoważniała, wbijając w niego wzrok.
- Ale…
- Obliviate. – wymamrotała, kierując koniec różdżki w jego stronę.

7 komentarzy:

  1. Fajnie się zaczyna, szkoda ze jeden rozdział na kilka miesięcy. Czekam na ciąg dalszy. Myślałyście o jakimś sposobie powiadamiania poszczególnych osób o nowym rozdziale ? Czekam na info :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział na pewno będzie szybciej! Myśle, że nawet do końca listopada :) A sposoby powiadamiania masz w zakładce "Autorki".

      Usuń
  2. so fucking awesome! bardzo intrygujące, życiowe, sexowne opowiadanie. No i Hermiona... no, no.. nie spodziewałabym się :D

    OdpowiedzUsuń
  3. stwierdzam zgon :D Draco<3 zaczyna sie tak, że wiem, że tu wrócę, więc czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy będzie kolejny rozdział? Wiem, że takie pytania nie są najprzyjemniejsze, ale miał być do końca listopada :)
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieeeeem, sama siebie zawiodłam :( Rozdział się w tej chwili piszę, powinien być w ciągu kilku dni!

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Świetne i intrygujące opowiadanie;) I bardzo fajny, inny sposób przedstawienia postaci Hermiony, nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń