31 lipca 2012

Prolog




Dziewczyna leżała zakopana w czarnej pościeli. Jej porcelanowe ciało wyraźnie wyróżniało się na tle czarnego jedwabiu. Jej czarne włosy były rozrzucone na poduszce w artystycznym nieładzie. Prawie wszystko w pokoju tej nastoletniej czarownicy było czarne, lub też było pochodną tegoż właśnie koloru. Wielkie łóżko z czarnymi baldachimem, czarne ściany z drewnianymi zdobieniami. Kontrastu dodawały ciemno zielone kotary, obraz w srebrnej ramie, oraz srebrne węże pnące się po czterech filarach iście królewskiego łoża. W drzwiach sypialni stał wysoki chłopak z równie czarnymi włosami jak Ślizgonka spoczywająca w łóżku. Dziewczyna jęknęła niezadowolona, wyczuwając obecność intruza.
- Zabini, wypad - warknęła zaspanym głosem, a chłopak się zaśmiał, kręcąc z politowaniem głową.
- Jak ty to robisz? – zapytał, uśmiechając się zagadkowo i marszcząc brwi.
- Szósty zmysł. Wynocha! - powiedziała głośniej, krzywiąc się i naciągając kołdrę na głowę. Chłopak jednak zamiast wyjść, podszedł do łóżka Nottówny i usiadł na jego skraju.
- Nie ma tak dobrze, Księżniczko - powiedział i zsunął kołdrę z dziewczyny - Twój braciszek mi kazał – dodał, lecz urwał, gdy brunetka wbiła w niego swój morderczy wzrok. 'Cholera, ona mnie zabije' pomyślał chłopak.
- Z moim kochanym braciszkiem rozprawie się później, a teraz radze Ci wyjść, dopóki strój w jakim jestem powstrzymuje mnie od kręcenia Ci karku – powiedziała, słodko się uśmiechając i wskazując wzrokiem na wspomniany strój. Chłopak podążył za tym spojrzeniem i ujrzał jej jedwabną piżamkę, a na jego twarzy zagościł cwany uśmiech.
- Powinnaś na co dzień chodzić w takich ciuszkac. - mruknął lustrując ciało siostry swojego najlepszego przyjaciela, a dziewczyna słysząc te słowa zaczerpnęła gwałtownie powietrza.
- Masz trzy sekundy –warknęła, ciskając błyskawice w bruneta. Chłopak wstał śmiejąc się pod nosem i unosząc ręce geście poddania się.
- Już wychodzę Księżniczko, miałem Cię tylko obudzić i powiedzieć że za 20 minut masz być na dole - powiedział i puścił dziewczynie oczko, rzucając ostatnie spojrzenie na jej odkryte ciało, po czym zniknął za drzwiami. Wszedł do salonu wyraźnie zadowolony. Siedzący w fotelu Draco spojrzał na niego zdziwiony.
- Gdzieś ty zniknął? - zapytał, gdyż nie zauważył momentu w którym przyjaciel opuścił salon i miał z tego powodu niewielką lukę w pamięci, pomiędzy wyjściem Zabiniego a jego ponownym wkroczeniem do pomieszczania.
- Nott kazał mi obudzić Evelyn – wyjaśnił, siadając na kanapie, a nad jego głową przeleciała poduszka skierowana w Teodora, który pojawił się w salonie.
- Co jest? Malfoy, dobrze ty się czujesz? - zapytał chłopak, łapiąc poduszkę.
- To za wysłanie Zabiniego do pokoju Evelyn - oburzył się blondyn - Co ty, nie wiesz w czym ona śpi?
- Ja nie wiem, a skąd Ty wiesz? - zainteresował się Nott, a Smok przewrócił oczami.
- Sam jej to kupiłem, więc trudno żebym nie wiedział - wywinął się sprytnie.
- Ty jej kupiłeś tą śliczną jedwabną piżamkę? - zapytał Zabini z olśniewającym uśmiechem - Świetny wybór. Wygląda w niej pięknie - powiedział poważnie, a oczy obu panów wbiły się w niego, co uświadomiło mu, że to stwierdzenie mógł zachować dla siebie.
- Zabini, czy ty chcesz mi powiedzieć że widziałeś moją siostrę w jakiejś piżamce, która biorąc pod uwagę, że została zakupiona przez Malfoya więcej pokazuje niż zakrywa? - wyrzucił z siebie na jednym wdechu Nott.
- Nie widziałby, gdybyś nie kazał mu iść mnie obudzić, inteligencie - usłyszeli drwiący głos Evelyn Nott. Dziewczyna siedziała w fotelu z założonymi rękami i patrzyła krytycznie na całą trójkę. Miała na sobie czarne biodrówki i szarą tunikę która podkreślała jej piersi i talie.
- Skąd miałem wiedzieć w czym ty śpisz? - oburzył się chłopak.
- Odrobina taktu by wystarczyła, żeby wiedzieć, że nie wysyła się swojego osiemnastoletniego niewyżytego seksualnie kolegi do pokoju swojej siostry, choćby nie wiadomo w czym spała - powiedziała spokojnie, wstając i idąc w kierunku blondwłosego Ślizgona.
- A odrobina inteligencji by wystarczyła, żeby wpadło Ci do głowy wysłanie mnie - dodał Malfoy, tuląc do siebie dziewczynę.
- Ciebie tym bardziej bym nie wysłał. - stwierdził Nott.
- Dlaczego nie? Przecież jestem jej chłopakiem.
- Właśnie dlatego - uśmiechnął się drwiąco chłopak, a Evelyn pokręciła głową.
- Odpuszczę sobie komentarz. Lepiej się zbierajmy bo się spóźnimy na pociąg - ucięła dziewczyna tą jakże inteligentną konwersację i całując Malfoya w policzek, wstała z jego kolan i wyszła z salonu.

*

Hermiona stała na peronie 9 i ¾ i wpatrywała się w czerwoną lokomotywę Expressu Hogwart, spod której buchały kłęby pary. W swoim umyśle widziała niską dziewczynkę z burzą poskręcanych, kasztanowych włosów, drżącą niespokojnie. Patrzyła na pociąg nieprzytomnym wzrokiem, jednak w jej głowie jedna myśl goniła drugą. Czy da sobie radę w nowym świecie, o którym wiedziała tylko z książek i podręczników? Czy nowi koledzy i koleżanki zapałają do niej sympatią, a może następne siedem lat życia będzie samotną kujonką, z nosem utkwionym w książkach?

Właśnie te pytania przemykały przez jej głowę, gdy miała jedenaście lat i spoglądała na Express, ignorując podekscytowanych rodziców. Była przerażona wstąpieniem do nieznanego świata, ale ukrywała to bardzo dobrze pod maską wiedzy absolutnej. Dzisiaj towarzyszyło jej podobne uczucie. Jak sobie poradzi w świecie, w którym nie królowała wojna? Od kiedy zaczęły się jej przygody z Harrym i Ronem, pragnęła normalnego życia, bez obaw o jego utratę. Przyzwyczaiła się, że to na ich barkach spoczywało ocalenie magicznego świata, ale nie mogła się pozbyć wątpliwości. Mimo, że wciąż wielu Śmierciożerców było na wolności, ich przywódca został zabity przez Harry’ego, a to oficjalnie zakończyło wojnę. Ją, Harry’ego i Rona okrzyknięto bohaterami, a Ministerstwo i cała magiczna populacja drastycznie zmieniła swoje nastawienie do nich. Hermiona już wcześniej ich wszystkich uważała za fałszywych tchórzy, a to utwierdziło ją w tym przekonaniu. Po tym, jak Harry zniszczył Voldemorta, nagle wszystko się zmieniło. Hermiona nie nawykła do poczucia bezpieczeństwa i beztroski, więc zmiana ta wpłynęła na nią dość gwałtownie. Ludzie wokół niej cieszyli się, świętowali zwycięstwo, wychwalali ją i jej przyjaciół, a ona nie była w stanie przyłączyć się do ogólnej radości. Tyle ludzi zginęło, oddało życie, aby Świat Magii mógł pozbyć się Voldemorta raz na zawsze i coś nie pozwalało jej o tym zapomnieć. Przez pierwsze kilka tygodni wciąż myślała, że na każdym kroku ktoś czyha na jej życie, najlżejszy dźwięk powodował jej natychmiastową reakcje – namierzenie domniemanego celu, za pomocą różdżki. Po kilku tygodniach zaczęła się przyzwyczajać do spokoju, jaki zagościł w jej życiu. Powoli odczuwała radość pomieszaną ze smutkiem i goryczą, ale nie narzekała. Przecież żyła, a to było najważniejsze. W ciągu wojny jako jeden z głównych celów mogła umrzeć już tysiące razy, a mimo to, udało jej się. Dokonała tego. Pomogła zniszczyć Voldemorta i jego horkruksy, a także przyczyniła się do złapania i skazania wielu Śmierciożerców. Więc dlaczego wciąż nękały ją koszmary minionych wydarzeń? Oszalały wzrok Bellatrix, czerwone oczy Voldemorta, maski Śmierciożerców, rozczepiony Ron – to wszystko i wiele innych obrazów nawiedzały ją w snach na tyle często, że nie mogła się od nich uwolnić także na jawie. Teraz nie pragnęła niczego więcej, niż uwolnienia się od tych snów. Raz na zawsze.

         Hermiono, idziesz? – usłyszała i drgnęła zaskoczona, gdy poczuła rękę na ramieniu – Za pięć minut odjeżdżamy.

Odwróciła się i uśmiechnęła do Harry’ego. Tyle poświęcił, przemknęło jej przez myśl. Uśmiech natychmiast zgasł.

- Idź sam z Ronem – powiedziała, chwytając za rączkę swojego kufra – Muszę jeszcze iść na spotkanie Prefektów Naczelnych, potem was znajdę – zerknęła na rudzielca i z powrotem utkwiła wzrok w Harrym – Zaopiekuj się Krzywołapem, dobrze?

Pomachała im, gdy ruszyli w stronę pociągu i cicho westchnęła. Mocowała się chwile z kufrem, który utknął w szczelinie kamiennej posadzki, starając się zignorować natarczywe spojrzenia. Kątem oka dostrzegła, że ktoś do niej podszedł. Wyprostowała się i spojrzała na wysokiego bruneta, który uśmiechał się do niej czarująco. Tylko nie znowu, pomyślała z rozpaczą.

- Jestem Max – przedstawił się, przeczesując włosy palcami – Może pomóc? – wskazał na jej bagaż.

Skrzywiła się. Od kiedy została bohaterką, która uratowała świat, wielu chłopców próbowało ją poderwać, chociaż ona nazwałaby to zwykłym podlizywaniem się.

- Nie, dziękuje. Myślę, że dam sobie radę sama – odpowiedziała, nie kryjąc irytacji. Musiała przeszukać bibliotekę i znaleźć sposób na tych namolnych dupków, bo inaczej doprowadzą ją do szału.

- Co jest, Granger? Nawet teraz naprzykrzasz się lepszym od siebie?

Podskoczyła zaskoczona. Odwróciła się na pięcie, zła na siebie, że dała się zaskoczyć.
- Malfoy – warknęła, powstrzymując impuls sięgnięcia po różdżkę – Czego chcesz? – spojrzała na niego ze złością.

Stał rozluźniony, ubrany w zwykłe dżinsy i szary podkoszulek. Patrzył na nią z widocznym rozbawieniem, co niezmiernie ją drażniło. Zacisnęła dłonie w pięści, nie chcąc dać się ponieść emocjom. Temu idiocie wszystko uszło na sucho. To, że miał Mroczny Znak, pracował dla Voldemorta i wpuścił Śmierciożerców do Hogwartu. Ministerstwo po jego zeznaniach uznało, że od początku był pod przymusem i działał pod groźbą śmierci, ale Hermiona wiedziała, iż to Narcyza Malfoy postarała się o uwolnienie swojego syna. Natomiast Lucjusz odsiadywał wyrok w Azkabanie, co w pełni zadowalało Gryfonkę.
Spojrzała na chłopaka, który posłał jej drwiący uśmiech.
- Mam ci tylko przekazać, że spotkanie Prefektów przesunięto i odbędzie się dopiero za godzinę – powiedział i zerknął na brunetka, który uważne słuchał tej niezbyt uprzejmej wymiany zdań – Jak widać, Granger jeszcze się nie nauczyła jak należy zwracać się do lepszych.
Hermiona już otwierała usta, żeby coś powiedzieć, ale do Malfoya podeszła czarnowłosa dziewczyna. Gryfonka wiedziała, że to Ślizgonka, ale nie umiała sobie przypomnieć jej imienia. Kogoś jej przypominała i minęło kilka sekund, nim skojarzyła. No tak, siostra Notta. Evelina, Evelyn, czy jakoś tak.
Poczuła na sobie nieprzychylne spojrzenie.
- Możemy już iść, Draco? – zapytała brunetka.
Hermiona prychnęła lekceważąco, odwróciła się na pięcie, po czym całkowicie ignorując Malfoya, jego pannę i Maxa, odeszła w stronę pociągu.
 ___________
Z okazji, że dzisiaj urodziny obchodzą J.K. Rowling  i Harry James Potter, publikujemy Prolog naszego opowiadania :) Prosimy zostawiać komentarze, z waszą opinią!



9 komentarzy:

  1. Bardzo fajny prolog i czekam na dalej! Tylko czcionkę rozjaśnij, Droga Autorko, bo niewiele widać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, uwaga o czcionke bardzo trafna, bo mało czytelnie jest :c Prolog świetny, czekam na dalsze części ;) -F

    OdpowiedzUsuń
  3. kolor czcionki mnie wykończy ! rozumiem że chciałaś nawiązać do fabuły ale oślepnąć można . ;)) poza tym wspaniały prolog , czuć magię , ale też jest to życie nastolatków , dowcipne dialogi i piękna panna Nott oczywiście .^^ czekam na więcej ;D i nie wracaj często do przeszłości wcześniej tego jasno nie zapowiadając bo to wytrąca z równowagi . /Ananaa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnym wpisie obiecuję, że czcionka będzie bardziej widoczna :) A co do wracania do przeszłości, następnym razem zaznaczę to kursywą. Dziękujemy za komentarz i jeśli tylko chcesz być powiadamiana o nowych rozdziałach, napisz na GG, które podane jest w zakładce "Autorki". Pozdrawiamy :)

      Usuń
  4. Cieszę się, że kolor czcionki zostanie zmieniony, bo chociaż mam sokoli wzrok to czytanie wykończyło moje oczy. Co do prologu... bardzo mi się spodobał i mam nadzieję, że rozdział 1 zostanie niedługo opublikowany :) Malfoy oczywiście jak zawsze uprzejmy, tryska miłością i uwielbieniem dla wszystkich xd Pozdrawiam :) /krew-dziewicy

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się dobrze, tak trzymać! Patrząc na bohaterów, domyślam się, że będzie dużo Blaise'a. To dobrze, bo Zabini jest jednym z moich ulubionych bohaterów ^^ Tylko w zakładce "Bohaterowie" uderzył mnie fakt, że wizerunek Blaise'a jest biały. W końcu on ma śniadą karnację...
    Cóż, nic więcej nie mogę stwierdzić po prologu, więc czekam na pierwszy rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, Blaise posiada śniadą karnacje, lecz na potrzeby opowiadania dopuściłyśmy się delikatnego (mamy nadzieję) gwałtu na kanonie zmieniając kolor jego skóry:)
      Pozdrawiamy i dziękujemy za komentarz :)

      Usuń
  6. Blaise, Draco, Hermiona... O rajuśku, coś czuję, że to będzie świetne opowiadanie. Podobał mi się cały ten fragment z Hermioną, jej obawy, przemyślenia. Wszystko ładnie napisane i zdecydowanie czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  7. nooo ciekawie, ciekawie ;)
    zainteresowałyście mnie :D
    zapraszam do mnie <3

    OdpowiedzUsuń